Pani Maria Jodłowska mieszka w Krakowie. Przez kilkanaście lat była zwyczajnym pracownikiem dużego przedsiębiorstwa państwowego, gdzie z czasem awansowała na stanowisko kierownika działu zatrudnienia i płac. Dwa lata temu, w okresie gorączki zakupów tuż przed świętami Bożego Narodzenia, spotkała w domu towarowym Alę, koleżankę ze studiów na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po kilku minutach rozmowy, obie panie postanowiły trochę odpocząć i wybrały się na kawę do „Wierzynka”. Pani Maria, pijąc gorące cappuccino, dowiedziała się od swojej przyjaciółki, że ta już dawno zapomniała o pracy na „państwowej posadzie”. Z koleżanką z biura założyły salon kosmetyczny w Płaszowie, który daje im więcej dochodów niż miały pensji w przedsiębiorstwie.
„Mówię ci, moja droga, w ciągu roku kupiłam sobie nowe Renault Twingo, wykupiłam mieszkanie, myślę o wybudowaniu własnego domu” – chwaliła się koleżanka pani Jodłowskiej. „A ty co, 400 złotych miesięcznie i ledwo ci na czynsz oraz świadczenia starcza. Słuchaj, zacznij myśleć o swojej przyszłości. Na pewno masz jakieś marzenia. Zacznij je ’budować’. Załóż jakąś firmę. Może restaurację. Zobacz, ile osób odwiedza Kraków. Spójrz, jaki ruch w ’Wierzynku’!”.
Wieczorem w domu pani Maria długo nie mogła zasnąć. Gryzła się z myślami: „Ala była najsłabszą studentką na roku. Czyja – prymuska – nie mogę mieć tego co ona? Jutro wezmę zaległy urlop za zeszły rok i pójdę w odwiedziny do jej salonu kosmetycznego. Może Alicja coś mi podpowie?”
Leave a reply